niedziela, 19 listopada 2017

Staropolska kuchnia fusion. Diety Polskie Narodowe. Przewodnik, cz. 3

W chaosie kulinarnych mód, które za sprawą nieprzemyślanej polityki imigracyjnej UE zapanowały także w Kuchni Polskiej i na Polskim Stole Rodziny Wielopokoleniowej z Wazą (w skrócie KPiPSRWzW) warto poszukać jakiegoś moralnego drogowskazu, który pozwoli zachować umiar
i zdrowy rozsądek (a przede wszystkim zdrowie, honor i ojczyznę) w tym –
nomen omen – bigosie.
        Gdy ze wszystkich stron zmysły nasze atakowane są przez zapachy śmieciowego jedzenia, którym zatruwa nasze serca i umysły kondominium międzynarodowych korporacji, gdy zewsząd straszą nas „Prawdziwe Polskie Kebaby”, „Prawdziwe Polskie Sajgonki”, chleb z glutenem oraz gluten
z cukrem, a także obcy Prawdziwej Kulturze Narodowej hipsterzy rozlewający w komunikacji miejskiej tę swoją kawę z tekturowych, ekologicznych kubków, sięgnijmy do przepisów naszych Babek, Prababek, Praprababek, Prapraprababek oraz Praprapraprababek. I Dziadów. I Alibabek Narodowych. 
        To one – niczym Prawdziwe Słowiańskie Królice (a nie zatrute antykoncepcyjnym czadem amoralne króliczki plejboja), mimo Tragicznych Warunków Kraju Pozbawionego Niepodległości, gospodarząc w Ubogich ale Gościnnych Polskich (Wielopokoleniowych) Chatach z Wylotem na Dym w Strzesze (w skrócie UaGP(W)ChzWnDwS) dokonywały cudów kulinarnych karmiąc Naszych Pra(praprapra)dziadów Niezłomnych, którzy poległszy w kolejnych powstaniach wracali strudzeni do UaGP(W)ChzWnDwS, by pokrzepić się Staropolskim Rosołem Winniary. (To znaczy zawsze tak się działo, jeżeli tylko dana Pra(niepotrzebne skreślić)Babka akurat nie zmarła na zakażenie poporodowe, urodziwszy szóste dziecko w wieku lat dwudziestu pięciu). Ale przecież Ofiarnych Dziewcząt gotowych oddać swe serce (Chwała i Cześć!) Bohaterom nigdy w Oyczyźnie nie brakowało – wystarczało więc wziąć sobie w takiej sytuacji nową Pra(niepotrzebne itd.)Babkę, a już ona i zakrzątnęła się koło rosołu, i w dodatku jakoś tam odchowała tę osieroconą dwójkę, co przetrwała przedwiośnie.)
        Atoli – abośmy to jacy tacy, do qrvy nędzy? – wszak Polska jako Odwieczne i Niezłomne Przedmurze Chrześcijaństwa już od starożytności stała na straży Kultury Polskiej i rozmaite wschodnie (i zachodnie) nowinki kulinarne nie były obce naszym Pr(praprapra)Babkom. Sięgnijmy do ich Nieśmiertelnych Przepisów, aby na naszych stołach, przynajmniej od święta, zagościła choć odrobina zdrowej (i co ważne – taniej) tradycji. Przyjrzyjmy się więc, jak dylemat łączenia swojskiego z obcym rozwiązywały nasze (Chwała i Cześć!) Pra(niepotrzebne, jeśli zmarłe w połogu, skreślić)Babki. Oto Staropolskie Przepisy Kuchni fusion (z ang. groch z kapustą).

1. Kuchnia dalekowschodnia

Sushi
Ciesząca się wzięciem w środowiskach korpo (buchalteriach, księgowościach, kadrach) dieta sushi (czyt. suszi) ma swoje znakomite rodzime odpowiedniki.

Futo-maki (duże płaskie roladki sushi o średnicy 4-6 cm) uzyskujemy odkrawając mniej więcej dwucentymetrowy plaster mortadeli i robiąc w nim palcem dziurę o średnicy palca. (Palec można oblizać albo umyć). W tak powstały otwór wsuwamy rolmopsa, pamiętając o usunięciu z niego tych patyków, którymi ktoś go ponabijał. Jest ryba? Jest. Jest tanio i smacznie? Jest. Można? Można.

Hoso-maki (małe, wysokie roladki sushi) wykonuje się identycznie, wciskając w odpowiednio długi kawałek serdelka kawałek kiszonego ogórka, szczypior domowego chowu, albo, co kto lubi. Żadnego ryzyka zatrucia nieświeżą rybą, domowe smaki, perfekcja prostoty. Zachęcamy do samodzielnych eksperymentów, na przykład z pasztetową.

Ura-maki („odwrócone” roladki sushi, w których ryż jest na wierzchu, a algi w środku). Pomijając takie świństwo jak wodorosty, jest to danie najbliższe Polskiej Tradycji. Przyrządzamy je dokładnie tak samo jak gołąbki, tylko odwrotnie. Ryż z mielonym na wierzchu, kapusta do środka. Trzeba mocno uklepać, bo jak nie, przy gotowaniu może się zrobić z tego Zupa Żołnierzy Niezłomnych. Też szlachetna, ale rzadka.

Jedząc sushi warto zadbać o wartościowy i smaczny sos do maczania smakowitych krążków. Zdania w Redakcji są podzielone, ale w zasadzie zgadzamy się, że sushi maczane w keczupie, musztardzie sarepskiej i/lub oliwie od sardynek jest najlepsze.

Tofu
Popularne w kuchni wegańskiej, ponieważ jest wegańskie. Prawdziwy Polak nie może być wegański, bo wtedy nie będzie Prawdziwy. Ale karmę wrogów trzeba znać.

Zamiast „serka” tofu, który nie wiadomo, z czego jest, można wykorzystać swojski, zakopiański oscypek. Także nie wiadomo, z czego jest. Najtańszy w Sopocie tuż po sezonie.

Sajgonki
Też takie jakby gołąbki, tylko chińskie. Robione z papieru ryżowego i mięsno-warzywnego lub krewetkowego nadzienia. Spożywa się maczając
w sosie sojowym czy w czymś. Ulubione przez japiszonów, którzy mają dużo czasu i w ramach ćwiczeń krosfit nauczyli się jeść pałeczkami. My nie jesteśmy japiszonami, dlatego nasza wersja sajgonków przeznaczona jest do jedzenia widelcem (widelec i wazę do zupy Polska światu dała!).

Inspiracją dla polskich sajgonków była tradycyjna potrawa ludu angielskiego – fiszendczips. Jest to rodzaj naleśnika zrobiony z wczorajszego wydania „The Sun” z nadzieniem z frytek i zapieczonej na oleju flądry. Fiszendczips moczy się w gorącym oleju, w którym ma się całe ręce. W wersji staropolskiej papier ryżowy (albo płachtę „The Sun”) zastąpimy ostatnim przeczytanym „Faktem” lub „Gazetą Polską”. Chyba, że akurat buty przemokły, wtedy „Gazetę Polską” utykamy w te buty, żeby przeschły. Ale jak nie przemokły, robimy sajgonki. Z „Faktu” (albo „GP”) formujemy taką jakby miskę, do której wrzucamy polskie produkty: wygotowane szczątki kury i włoszczyznę spod rosołu, rybie głowy po gotowaniu wigilijnego barszczu, odsmażone wczorajsze ziemniaki, sardynki z puszki, paprykarz szczeciński etc. Papierową kulę zawijamy i smażymy w głębokim oleju. Może być po sardynkach.
Uwaga! Nie obsmażać w keczupie albo/i musztardzie, bo danie utraci swój niepowtarzalny, dalekowschodnio-kolonialny charakter. Podobnie – przy użyciu „Super Ekspresu” lub „Uważam Rze”. Naprawdę warto w kuchni zadbać o składniki najwyższej jakości!
Z braku sosu sojowego gotowe sajgonki obtaczamy w (bezglutenowej!) Staropolskiej Kaszy Jaglanej.

Kaczka po mandaryńsku
Wykwintne danie dla każdego Polskiego Podniebienia.

Prujemy Kaczkę. Wnętrzności rzucamy kotu. Acha! Nie – najpierw trzeba kaczkę oskubać i opalić resztki pierza nad gazem (opcja niedostępna dla posiadaczy płyt indukcyjnych – w takim wariancie można zjeść z pierzem). Następnie Kaczkę prujemy, a wnętrzności rzucamy kotu. Po namyśle odbieramy kotu wnętrzności Kaczki i dajemy mu coś mniej szkodliwego. Kaczka jest duża – bo napęczniała Polską dumą i w ogóle wzdęta od gazów – więc możemy czegoś do niej napchać. Klasyczna kaczka po mandaryńsku napchana jest Mandarynami (w Chinach) lub mandarynkami (przez lemingi i warszawkę). Odrzucając kulturową supremację Tygrysów Dalekiego Wschodu oraz lemingów i warszawki zaproponujemy tradycyjną polską wersję Kaczki napchanej pieczonym prosiakiem z kaszą gryczaną. Jeśli ktoś jednak lubi eksperymenty, niech próbuje do Kaczki napchać Mandarynów: Bochenka, Mazurek (w wersji na słodko), Rydzyka albo Szyszkę (w wersji jarskiej), Ziobra (á la małopolska kwaśnica), Winniczka
(à la manière française), Piętę (błue!). Ale uwaga – napychanie Kaczki Mandarynami każe wziąć pod uwagę obecność w kuchni BOR-owików.
A gdzie kucharek sześć…
        Napchaną kaczkę wstawiamy do piekarnika. Odkręcamy gaz na full, nie zapalając jednak płomienia. Czekam chwilę. Nie za długą. Do kuchenki mikrofalowej wkładamy dezodorant męski, a jeszcze lepiej antyperspirant do stóp. Ustawiamy kuchenkę mikrofalową na 5 min., włączamy, chwytamy kota pod pachę i spieprzamy jak najdalej od Nowogrodzkiej. Najlepiej, gdzie pieprz rośnie (i/lub wanilia).

2. Kuchnia bliskowschodnia

Kuskus
Danie popularne wśród islamistów i terrorystów, siłą rzeczy więc także wśród rodzimych lewaków, wegetarian, lemingów, LGTB i pedałów, a więc tych wszystkich, którzy lekceważą Narodową Tradycję. Nie tak jak my. Dlatego nasza wersja z oryginałem nie ma nic wspólnego, nawet na Polskiej Pszenicy oszczędzimy. Islamistyczny kuskus robi się z kaszki kuskus, gotowanej na parze, z dodatkiem baraniny, warzyw (m.in. dyni), zalewa bulionem. Islamistyczny kuskus podaje się na sypko.

Kuskus staropolski przyrządzimy z Kaszy Jaglanej (bez glutenu) ugotowanej na Wodzie spod Wawelu (WSW), gdzie poniosła śmierć (Cześć i Chwała!) Pramatka Wanda. O baraninę w naszym środowisku nietrudno, ale jeśli nikt się nie zechce poświęcić, zamiast niej wrzucimy do gara Bratni Węgierski Gulasz. Dynia odpada, bo kojarzy się z Halloween, ale jej rolę z naddatkiem spełni Staropolski Kartofel, a bodaj jeszcze lepiej – Nieociosany Burak. Zamiast bulionu – bezwzględnie Rosół. Rosół rozwiąże też problem innych warzyw – rozgotowanego pora, seler, pietruszkę i marchew dorzucamy do Kaszy i rozciapciujemy widelcem (widelec i wazę Polska światu itd.). Gotowy kuskus przekładamy do wazy (wazę i widelec Polska światu) i jemy wspólną, Bratnią Chochlą, podawaną z rąk do rąk.

Kebab
Przed meczykim, po meczyku i w trakcie. Przed ustaweczką i w trakcie (po ustaweczce – kroplówka, transfuzja). Doskonały pod piwko, wódeczkę
i wuwuzelę. Sos do kebaba znakomicie komponuje się kolorystycznie z szalikiem. I z kominiarką, szczególnie w okolicy otworu chłonącego.
        Polski kebab? Żadnej baraniny! Gotowana kura spod rosołu, siekany schabowy w panierce lub karkówka z grilla znakomicie odnajdą się
w towarzystwie sałatki coleslaw (resp. Bolesław), Polskiej Mizerii lub Resztek z Bigosu. Tak przygotowane nadzienie upychamy w bułkę (nie kajzerkę i nie paryską!), naleśnika, racucha, placka ziemniaczanego, resztki ciasta po pierogach (ale nie ruskich!). Aha i broń Boże w bajglę! Przy braku pieczywka po prostu napychamy łapami pod kominiarę. Palusie lizać! Jako sosy najlepsze: keczupik, musztardka sarepska, olej spod sardynek, piweczko, zasmażka do pierogów, smalec ze skwarkami, Zbyszko Cola. Jeśli lubicie na ostro – proponujemy zjeść racę lub petardę. Petarda! W braku racy i/lub petardy można też podzielić się życiową mądrością („HWDP”) z wygłodniałymi przedstawicielami sił porządkowych otaczających stadion i/lub budę z kebabem.

Falafel
Rymuje się z „wafel”. Poza tym to kuchnia izraelska (patrz „miska soczewicy”). Nie ma odpowiednika w polskiej tradycji.


C.D.N.

Starszy ogniomistrz podkuchenny, Stryj Wincenty 
poleca także inne swoje przemyślenia o Kuchni Polskiej:

Diety Polskie Narodowe. Przewodnik, cz. 1
Diety Polskie Narodowe. Przewodnik, cz. 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz