Dieta
niskotłuszczowa
Nie ma się co oszukiwać, Polacy
lubią tłuszczę. W ostatnich dniach na przykład sześćdziesięciotysięczna
tłuszcza rozlała się w stolicy na Rondzie Dmowskiego, ściekła następnie Alejami
(wybaczcie, antysemici!) Jerozolimskimi i cieknąc Mostem Poniatowskiego uformowała
nacieki, złogi cholesterolowe i skrzepy pod Narodowym Koszykiem na (Białe) Jajca.
Tłuszcza była kolorowa. W zasadzie chciała wyglądać na biało-czerwoną (od
kolorów słoniny i bekonu), ale wyszło jak zwykle. Najprawdopodobniej skutkiem
ciepła emitowanego przez niesione race tłuszcza się najwyraźniej nadpsuła i
przyjęła barwy butwieliny i pleśni – czarną oraz zieloną. Na nic nie zdały się
świece dymne, w których oparach tłuszcza miała się podwędzić na przyjemny
brunatny kolor plam wątrobowych. Smród – i owszem – poszedł na całą Europę, ale
urody tłuszczy to nie uratowało. Policja właściwie od razu zrezygnowała z
grillowania tłuszczy w obawie przed zapaskudzeniem rusztów. Poza tym i bez
skwierczenia tłuszcza była głośna. Padały okrzyki takie jak: „Biała słonina,
biała kiełbasa, biały smalec”, „Białe kaski robią laski”, „Nabiał tak, ale
biały”, „Szmalec tylko dla szmalcowników”, „Grill bez warzyw” oraz „My chcemy
parówy”. Tłuszcza targała też wielkie menu restauracyjne z reklamą białego żuru,
białej kapusty i białych buraków.
Organizatorzy tłuszczy twierdzą, że
w tłuszczę wmieszała się godna pożałowania dwuosobowa grupka
wegetarian-prowokatorów, którzy usiłowali – jak najniesłuszniej i na szczęście
bezskutecznie – podburzyć tłuszczę, aby niczego nieświadoma w swej niewinności skompromitowała
wartości odżywcze tłuszczy. Co się nie udało, a kto twierdzi inaczej, jest
weganin i basta!
– Tłusty żur to znak rozpoznawczy
polskiej tłuszczy narodowej. – Mówi anonimowy tłuszczak, który górną wypustkę
kadłuba owinął serwetą. – Nasze sylwetki niech posłużą za przykład innym
narodom, co nawet nie wiedzą, do czego służy widelec – wtóruje mu młoda łojówka
[chyba miało być „jałówka”?! – red.]. Widelec i tłustego żura Polska światu
dała! Koniec z kondominium zachodnich konsorcjów, jak Ulgix czy Travisto. Teraz
wiatry biją od Polski! – kończy dumnie.
Dopóki wiatry biją od Polski, przyjrzyjmy
się jednak kuchni beztłuszczowej, preferowanej przez wielu zagranicznych
turystów o podniebieniach mniej wyrobionych niż krajowa tłuszcza. Warto
pamiętać, że to oni zostawiają w kieszeniach restauratorów szmalec pozwalający
obrastać tłuszczykiem tłuszczy polskiej. Czy „chuda” dieta ma jakiekolwiek
zalety? Zaczniemy od krótkiego omówienia wartości smakowych i odżywczych
niektórych jarzyn i warzyw.
Groch, fasola, bób
Myli się, kto sądzi, że to okryta
niesławą „włoszczyzna”. Znali je już nasi Piastowscy Ojcowie. To właśnie dzięki
fasolowej i słynnej Wojskowej Grochówce już od wieków (przynajmniej od
zwycięskiej Victorii Wiedeńskiej) wiatry biją od Polski! Nie przypadkiem mniej
radykalna część sobotniej tłuszczy skandowała „My chcemy boba!” (co złośliwe i
sponsorowane przez wiadomą, zachodnią stację telewizyjną, środowiska „homo”
przekręciły na „My chcemy Boba!”). Bób co prawda dobry i z wody, ale grochowa i
fasolówka nie odnajdą się bez tłustej wędzonki. Tylko tradycyjny groch
z kapustą jakoś przejdzie bez okrasy.
z kapustą jakoś przejdzie bez okrasy.
Kapusta
Podstawową jej postacią spożywczą
jest tzw. kapusta parzona, której aromat niesie się właśnie po wszystkich
klatkach twego bloku. Nie wymaga komentarzy, ale najlepiej parzy się na smalcu.
Inne znakomite wcielenia swojskiej kapuścianej
główki to surowy głąb, sałatka Coleslaw (i – lepsza naszym zdaniem, bo narodowa,
jej odmiana – Bolesław), Bigos Staropolski, gołąbki i Pierogi z Kapustą. Prócz
głąba na surowo (prawdziwy specjał!) pozostałe potrawy nie gardzą towarzystwem
tłuszczów zwierzęcych. Pewnym wyjątkiem jest sałatka Bolesław, do której jednak
zamiast islamistycznego jogurtu lepiej dodać swojskiego smalcu ze skwarkami, a
zamiast marchewki – mortadeli.
Modro kapusta
Zakamuflowana opcja czerwona. Niedopuszczalna
na Prawdziwie Polskim Stolcu.
Sałata
Bue!
Ziemniaki (pyry, grule)
Najlepsze w postaci Staropolskich
Frytek z majonezem albo z suchą rybą zasmażoną w głębokim tłuszczu (w kuchni fusion łączy się te dwie potrawy). Jeśli
z wody, to koniecznie jako dodatek do golonki lub rolady śląskiej. Plus sosik. I
skwarą też się nie pogardzi.
Rzepa
Nieprzypadkowo o Zdrowych Polskich
Dziewczętach mówi się, że są jak rzepa. (A o młodzieży męskiej, że jak rzepak –
smukli, wątli, żółtawi i lekko oleiści w dotyku). Matka Narodu Polskiego
nazywała się kiedyś Rzepicha (ze staroPolskiego „Bardzo Ogromniasta Rzepa”). To
do niej powiedział Piast „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”, kiedy spłodził
Lecha, czecha, rusa, prusa i widelec. Rzepa od niepamiętnych czasów jest
synonimem zdrowia, krzepy i płodności. Zapach rzepy jest silnym afrodyzjakiem.
A przynajmniej tak słyszeliśmy.
Czosnek
Wiadomo, kto je czosnek. Odpada.
Cebula
„Przywieźli ją Niemce w żółtej
sukience, jak ją obierali, to gorzko płakali”. Odpada ze względu na kraj
pochodzenia. Ale dobrze im tak, że płakali. Przywieźli cebulę – paniska. A
samochody to my musieli sami brać.
Starczy tego. Z naszego krótkiego
przeglądu wynika, że jarzyny i warzywa można jeść prawie wyłącznie jako dodatek
do miąs, mięsiwa, smalcu, margaryny, łoju, dzikiego mięsa, skwarek, masła,
masmixu, majonezu i pieczeni. Same z siebie nie stanowią żadnej wartości, albo
legitymują się niewłaściwym pochodzeniem (włoszczyzna, czosnek). Ten prosty
eksperyment dowodzi, że jeśli chodzi o dietę niskotłuszczową, to rację ma
polska tłuszcza narodowa. Zamiast czwarzyć głupie kawałki następnym razem
pójdziemy wraz z polską tłuszczą na pochód szlakiem Prawdziwych Polskich Pubów
i Bud z Kebabem.
Jako
gratis od Redakcji: Krótki przewodnik po ziołach polskich
Cząber – żeby ziemniaki czymś
smakowały.
Estragon – nie ma takiego słowa w
Google Tłumacz.
Kminek – od kmina / rozkminić; generalnie
słowo zaczerpnięte z grypsery; Prawdziwy git-Polak nie zna takich wyrazów.
Macierzanka – patrz: tymianek.
Majeranek – koniecznie do fasolowej!
Marihuana – albo ganja; w
paczuszkach zwana też brokułem; zioło par
excellence.
Melisa – uspokaja, ale (zob.)
marihuana lepiej.
Mięta – to, co czujesz na widok Nikoli,
kiedy pokazuje ci „fucka”.
Rozmaryn – rozwija się (co w znanej
piosence oryginalnie zrymowane zostało z „zaciągnę się”, jest więc rośliną
heraldyczną żołnierzy i/lub palaczy opium).
Tymianek – patrz: macierzanka.
Xenna – mieszanka ziół zalecana
polskiej tłuszczy narodowej na uspokojenie, tyleż nerwów, ile – jelit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz