Szczątki materialne „kultury”
Pisaków. Indeks adnotowany. T. I
prof. dr hab. Jędrzej Wykopek (PAN),
dr hab. Jordan Grzebała, prof. UJ
Druk wewnętrzny Polskiej Akademii Nauk im. Karola Modzelewskiego
O nędzy bazy materialnej, z którą borykać
się musi archeoetnograf wyspecjalizowany w badaniu tak zwanej kultury Pisaków,
pisano już wielokrotnie. Czytelnikom niezorientowanym w literaturze
specjalistycznej polecić możemy znakomity merytorycznie artykuł
popularnonaukowy pióra Stryja Wincentego Micewicza, zatytułowany „Słownik mitologii Pisaków” hitem naukowym roku!". Tutaj wystarczy jedynie
przypomnieć silną tezę doktor habilitowanej Żanety Smutek-Niewiary: „Oni nie
pozostawili po sobie […] nic, po prostu nic!” (Smutek-Niewiara 2165, s. 69).
Ten
ostry sąd zasłużonej badaczki nie jest może całkiem nieuzasadniony –
rzeczywiście liczba artefaktów wiązanych hipotetycznie z tak zwaną kulturą
Pisaków asymptotycznie zbliża się do zera. A i to zero jest, szczerze mówiąc,
bardzo dyskusyjne. Podejrzenia nauki, że była to „kultura” całkowicie atwórcza,
graniczy z pewnością. (Warto może przypomnieć, że w najnowszych badaniach etnologicznych
termin „atwórczy” ma ściśle określony zakres znaczeniowy i obejmuje kultury
nietwórcze, niewytwórcze, nieodtwórcze oraz nieprzetwórcze; stosowany jest zatem
dla określenia takich społeczności, po których nie pozostały nawet przetwory na
zimę: pikle, kiszona kapusta, wędzone końskie mięso, suszone ryby etc. etc.)
Można jednak odrobinę złagodzić
te nadzwyczaj krytyczne opinie, jeśli weźmie się pod uwagę, że pewna część
materialnych artefaktów pozostających od pewnego czasu w naszych rękach mogła –
podkreślmy ów brak silnej asertoryczności naszej hipotezy – mogła, choć nie
musiała, być wytworzona przynajmniej na obrzeżach tak zwanej kultury Pisaków,
choćby w osadach gminnych, spacyfikowanych już wówczas, ale jeszcze nieco rzężących
Polaków.
Wespół z grupą naszych
doktorantów dokonaliśmy w ciągu dwóch minionych lat kwerendy magazynowej w
kilku wiodących ośrodkach muzealnych w kraju, starając się spośród niezbadanych
dotąd szczegółowo, zalegających pomieszczenia techniczne i piwnice, eksponatów
wyodrębnić tych kilka o niejasnym statusie, co do których istniej cień
podejrzenia, że mogą pozostawać w jakimś związku z kanibalistycznymi kultami
Pisaków.
Niniejszy indeks stanowi wstępne
podsumowanie tych prac. Szczególny hołd winniśmy w tym miejscu złożyć św. pamięci mgr Aldonie
Sabale, doktorantce profesora Wykopka, która odkurzając ofiarnie tzw. pomnik
smoleński udusiła się w tumanach kurzu dosłownie w przeddzień swojej obrony
doktorskiej. Nauka polska wiele zawdzięcza heroicznej postawie takich ludzi i w
jej osobie poniosła niezasłużoną a bolesną stratę. Nie będzie chyba jedynie
smutnym żartem uwaga, że pośrednio mgr Sabała stała się kolejną (oby ostatnią
już!) ofiarą tak zwanej kultury Pisaków.
Chcemy ponadto podziękować
wszystkim doktorantom, seminarzystom, muzealnikom i lekkoatletom z krakowskiego
AZS-u za nieocenioną pomoc w odskrobywaniu pleśni, pajęczyn, gołębich i mysich
odchodów z opisanych poniżej artefaktów. Tym bardziej, że przy nikłych nakładach
finansowych ponoszonych przez ministerstwo na nasz projekt badawczy musieli się
oni babrać w tym gównie za darmo.
Winniśmy też podziękowania Panu
Ministrowi Kultury i Dziedzictwa Społecznego za niesfinansowanie naszych
działań. Co prawda w sensie organizacyjno-kapitałowym nie pomógł nic a nic, ale
jego zdanie „Te Pisaki to gówno są warci, a nie gotowy pieniądz!” zawiera w
sobie głęboki osąd moralny i w zasadzie patronowało wszystkim naszym wysiłkom.
*
Szczątki
materialne „kultury” Pisaków w kolekcjach polskich muzeów, lapidariów, archiwów,
dyskontów, hipermarketów, wysypisk i składowisk odpadów. Indeks adnotowany,
t. I.
Asteryskiem (*) oznaczono
rekonstruowane formy słów z języka Pisaków.
Broń elektromagnetyczna. W kilku zachowanych
dokumentach natknąć się możemy na wzmianki o cudownym orężu, który znalazł się ongiś
w posiadaniu *oprycznika Antoniego. Dzięki niej miał on pokonać *Rusa lub
potwora *Żydokomunę. Nie zachował się opis tego urządzenia, ani jego zasada
działania.
Pewne
światło na sprawę rzucić może znalezisko doktorów Andrzeja Należnego i Tamary
Oryl. W marcu bieżącego roku w magazynach Muzeum Zabawek w Kudowie Zdroju
odkryli oni szczątki urządzenia opisanego przez muzealników jako „Domniemany
karabin paintballowy”. Eksponat leżał zlekceważony przez badaczy za szafą,
pokryty warstwą kurzu i czegoś. Niezrażeni odrażającym stanem znaleziska
Należny i Oryl przystąpili do natychmiastowego jego oczyszczenia (Oryl) i prób
zbadania (Należny). Nieoczekiwanie, po naciśnięciu spustu broń trzymana przez
doktora Należnego wystrzeliła dwukrotnie w kierunku doktor Oryl. Pierwszy
czerwony marker uderzył ją boleśnie w czoło, drugi nieodwracalnie zaświnił jej białą,
koronkową bluzeczkę na wysokości lewej, dość obfitej, piersi. Zdarzenie to nie
przybliżyło nas może do odkrycia tajemnicy *oprycznika Antoniego, ale z
pewnością zakończyło dobrze się zapowiadający romans Należnego i Oryl.
Sami
nie wiemy, czy martwić się z tego powodu (kibicowaliśmy!), czy przeciwnie (dzięki
zerwaniu zdrożnego stosunku oboje ocaleni zostali dla nauki). W każdym razie,
rzeczywiście był to karabin do paintballa.
Ryc. 1. Oprycznik Antoni z bronią elektromagnetyczną. Fresk z Cerkwi św. św. Kupały i Podziwiały (XII w.).
Ryc. 1. Oprycznik Antoni z bronią elektromagnetyczną. Fresk z Cerkwi św. św. Kupały i Podziwiały (XII w.).
Pomnik Smoleński. Wedle
językoznawców forma gramatyczna tej nader często spotykanej frazy wskazuje na
to, że jest to imię i nazwisko. Mielibyśmy tu zatem do czynienia z wcześniej
nieznaną postacią kultową, zapewne żywą w folklorze Pisaków i być może
wyobrażaną w postaciach figuralnych. *Smoleńsk jest nazwą legendarnego miejsca
walk *Lecha z *Rusem (lub *Czechem), poświadczoną w zapiskach i folklorze.
Pomnik to zapewne imię własne utworzone od rdzenia *pomni(eć) – pamiętać, przypominać
sobie – na wzór takich form, jak *Dominik (ten, który dominuje w zapasach,
karate i/lub MMA), *Patryk (ten, który patroszy nieprzyjaciół Oyczyzny),
*Skarbnik (ten, który jest prezesem SKOK-ów), *Jarłyk (ten, kto się opłaca
prezesowi), *Niezbędnik (niezbyt mądry, ale potrzebny, bo wierny, „słup”, „szabla”
sejmowa), *Rzecznik (rodzaj utopca lejącego wodę, imię złowróżbne wskazujące na
nędzne perspektywy krótkiego życia). „Pomnik” znaczyłoby więc tyle, co „pamiętnik”
(por. „Pamiętniki z wakacji” w archiwach Polsatu) – ktoś, czyim obowiązkiem jest
pamięć: bard, rapsod, aojd czy po prostu wajdelota. Pomnik/Pamiętnik Smoleński
byłby więc zapewne patronem poetów, depozytariuszem zbiorowej pamięci
historycznej, szczególnie o walkach *Lecha z *Rusem (lub *Czechem) w
*Smoleńsku.
Dodatkowo
hipotezę związku Pomnika Smoleńskiego z postaciami natchnionych poetów i spożywanych
przez nich w tradycji indoeuropejskiej koktajli alkoholowo-opiatowych (por. np.
miód skaldów) podkreśla jego aspekt bachiczny. W zachowanych tekstach wciąż
mówi się o „wznoszeniu Pomnika Smoleńskiego”, z czego jasno wynika, że na ogół ten
Smoleński leżał. Zapewne pijany (nektarem bogów, somą, miodem skaldów).
W
pierwszym roku naszych poszukiwań mgr Marsala Buńczuczna natknęła się na
zagadkowe znalezisko w pozostałościach kopalni odkrywkowej węgla kamiennego w
Wałbrzychu (tak zwanego „bieda-szybu”). Jest to mocno zniszczone malowidło, opisane (zapewne błędnie): „Jerzy Duda-Gracz, Piękny Instalator (1979)”. Przedstawia mężczyznę w rozchełstanej
koszuli i berecie wylegującego się na stosie rur w pomieszczeniu grzewczym. Mgr
Buńczuczna postawiła śmiałą tezę, że atrybucja dzieła jest fałszywa. Jego
autorem nie miałby być znany malarz polski (którego wszystkie dzieła
zdewastowano w epoce Pisaków, nie mamy więc żadnej bazy porównawczej), a
mityczny artysta jarmarczny Pisaków Duda-Kobzdej. Pozycja leżąca „Instalatora”,
niezbyt przytomny wzrok, rozdarta jak u Rejtana koszula oraz zdobiąca jego
głowę beretka (z moheru?) miałyby, zdaniem magister Buńczucznej, jednoznacznie
identyfikować sportretowanego mężczyznę jako Pomnika Smoleńskiego w
charakterystycznej pozie. Hipoteza tyleż śmiała, co niepewna, zasługuje jednak
na dalsze, pogłębione analizy.
Ryc. 2. Domniemany portret Pomnika Smoleńskiego – odkrycie magister Buńczucznej.
Wanna z jacuzzi. Liczne przekazy ludowe zachowały tradycyjną opowieść o herosie Wassermannie, który stoczył bój na śmierć i życie z bestią *hydrą/*hydraulikiem. Ta lub ten ostatni miał w pałacu Wassermanna zainstalować morderczą pułapkę w postaci podłączonej do *prądu *wanny z *jacuzzi. Sprytny Wassermann jednak nigdy się nie kąpał z obawy spisku. Przejrzał knowania *hydraulika i wytoczył mu *proces/*sąd boży. Wynik tego ostatniego nie jest znany, ponieważ Wassermann (jego nazwa niechybnie wskazuje na to, że jest w istocie bóstwem akwatycznym lub boską personifikacją żywiołu) został wzięty do Nieba przed rozstrzygnięciem ordaliów. Analogię figury wzięcia wód do nieba znajdujemy w presokratycznej filozofii Heraklita (co prawda już w wersji zlaicyzowanej).
Wanna z jacuzzi. Liczne przekazy ludowe zachowały tradycyjną opowieść o herosie Wassermannie, który stoczył bój na śmierć i życie z bestią *hydrą/*hydraulikiem. Ta lub ten ostatni miał w pałacu Wassermanna zainstalować morderczą pułapkę w postaci podłączonej do *prądu *wanny z *jacuzzi. Sprytny Wassermann jednak nigdy się nie kąpał z obawy spisku. Przejrzał knowania *hydraulika i wytoczył mu *proces/*sąd boży. Wynik tego ostatniego nie jest znany, ponieważ Wassermann (jego nazwa niechybnie wskazuje na to, że jest w istocie bóstwem akwatycznym lub boską personifikacją żywiołu) został wzięty do Nieba przed rozstrzygnięciem ordaliów. Analogię figury wzięcia wód do nieba znajdujemy w presokratycznej filozofii Heraklita (co prawda już w wersji zlaicyzowanej).
W
tradycji ludu (także polskiego) utrzymało się jednak przekonanie o złowróżbnej
roli *hydraulików, *utopców (zob. *Rzecznik), *wodników.
Niedługo
po rozpoczęciu naszego projektu mgr Marzena Nabrzmiała zidentyfikowała wannę z
jacuzzi w magazynach warszawskiego Muzeum Łazienek. Przez okrągły tydzień
ofiarnie czyściła ją Cif-em i Dosią, następnie zaryzykowała próbę uruchomienia
urządzenia. Niestety, w trakcie kąpieli doznała porażenia – leżała przez ponad
dwa dni w gorącej wodzie z bąblującą pianą, paliła kadzidełka i świeczki
zapachowe, szorowała się gąbką i nie dawała się wyciągnąć. (Przez szacunek dla
naukowej rzetelności muszę tu zaznaczyć, że podczas gdy ja heroicznie usiłowałem
ratować mgr Nabrzmiałą, obejmując ją w pasie, dr hab. Grzebała gapił się jak
zaczarowany na jej biust – J.W.). Uratowana w końcu, wymknęła się w nocy,
ukradła eksponat, omotawszy wprzódy magazyniera Gałęziaka, i zbiegła wraz z
wanną do słonecznej Italii. Skutkiem tego chwilowo nie mamy możliwości podjęcia
dalszych badań nad artefaktem Wassermanna. Niemniej, zmobilizowaliśmy naszych
włoskich kolegów i dzięki ich wsparciu zaistniała pewna nadzieja w tym temacie.
Inna sprawa, że po pierwszej kolacji przy świecach, dr Vatollini, który miał
Nabrzmiałą uwieść, przestał odpowiadać na SMS-y. (Ale do mnie pani magister przynajmniej
przysyła pocztówki na święta i uroczystości państwowe. W sumie równa babka z
tej Marzenki. – J.W.)
Ryc. 3. Magister Nabrzmiała ze swoim znaleziskiem.
Wrak Tupolewa. Zgodnie z wieloma
źródłami, był ważnym artefaktem religijnym, symbolem głęboko zakorzenionym w
wierzeniach Pisaków. Nie wiemy dokładnie, jak wyglądał. Nie wiemy nawet, kim
był Tupolew, zanim zszedł na psy i zamienił się we wrak. Zapewne chodzi o
jakiegoś bohatera kulturowego, który poniósł męczeńską śmierć za wspólnotę, być
może pijąc na umór lub przyjmując środki odurzające. Być może w czasach Pisaków
postać jego, żywa w mitach, legendach i artykułach w szmatławcach, ożywiała
zbiorową wyobraźnię tego odstręczającego ludu.
Wiosną
tego roku mgr Jan Łasica na zapleczu kuchni dla ubogich przy poronińskim Muzeum
Folkloru Narodów i Ziem Górskich odnalazł przywaloną eternitem, odłupkami
dachówek oraz szkłem z konspektów i prawie całkowicie pokrytą kolonią opieńków
figurę z brązu, co do której istnieją podejrzenia, że przedstawia właśnie owego
Tupolewa. Gdyby hipoteza nasza potwierdziła się, byłoby to jedno z najbardziej
sensacyjnych odkryć ostatniego ćwierćwiecza.
Tak zwany „wrak Tupolewa” jest figurą mężczyzny ponadnaturalnej wielkości wykonaną z brązu. Przedstawia człowieka w średnim wieku w pozycji stojącej – lewa noga nieco cofnięta, dłonie w kieszeniach spodni, głowa dumnie uniesiona, spojrzenie skierowane w odległy horyzont. Tupolew ubrany jest w trzyczęściowy garnitur, charakterystyczny dla kostiumu męskiego klas średnich i wyższych wieku XX, w zgięciu lewej ręki trzyma długi płaszcz. Wysokie czoło przechodzi w łysinę, głowa dość krągła, nos wydatny, oczy lekko skośne. Charakterystycznym elementem jest ostro zakończona szpicbródka. W pobliżu figury odkopano ukryty w kompostniku granitowy postument z magiczną formułą „Lenin”. Sens tego napisu nie jest na razie znany.
Ryc. 4. Domniemany wrak Tupolewa – poronińskie znalezisko magistra Łasicy.
Tak zwany „wrak Tupolewa” jest figurą mężczyzny ponadnaturalnej wielkości wykonaną z brązu. Przedstawia człowieka w średnim wieku w pozycji stojącej – lewa noga nieco cofnięta, dłonie w kieszeniach spodni, głowa dumnie uniesiona, spojrzenie skierowane w odległy horyzont. Tupolew ubrany jest w trzyczęściowy garnitur, charakterystyczny dla kostiumu męskiego klas średnich i wyższych wieku XX, w zgięciu lewej ręki trzyma długi płaszcz. Wysokie czoło przechodzi w łysinę, głowa dość krągła, nos wydatny, oczy lekko skośne. Charakterystycznym elementem jest ostro zakończona szpicbródka. W pobliżu figury odkopano ukryty w kompostniku granitowy postument z magiczną formułą „Lenin”. Sens tego napisu nie jest na razie znany.
Ryc. 4. Domniemany wrak Tupolewa – poronińskie znalezisko magistra Łasicy.
Z naszą interpretacją znaleziska nie
zgadza się prof. Ludomir Grdyka z Poznania. Sądzi on, że figura nie zdradza
oznak wycieńczenia, nie może zatem reprezentować wraka. Grdyka – osamotniony w
swym twierdzeniu – interpretuje poronińskie znalezisko jako figurę bóstwa
Pisaków – *Jarosława/*Jarowita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz