Podpiwszy czut'-czut', Stryyo liryczny się zrobiwszy i łzę ze źrenic świetlistych uronił na okoliczność upadku Beatryczy polskiej, narodowey (łup!), a słowa takie z ust jego (różanych) naonczas padłszy:
Smutno mi, Boże! Dla Niej o zachodzie,
Ujrzawszy to Oblicze Promieniste,
Puszczałem strugę gorzałki po brodzie,
Palonej, czystej...
Choć mi wspomnienia tak złocisz, mnie gorze!
Smutno mi, Boże!
Dzisiaj na mem osiedlu obłąkany,
Sto mil od sklepu i sto mil przed sklepem,
Słyszałem: nowy premier obwołany,
Z pustym czerepem.
Więc, że wkurwienie moje nic nie może,
Smutno mi, Boże!
Kazano w Polszcze maleńkiej dziecinie
Modlić się za Nią co dzień, a ja przecie
Wiem, że czas płynie i gorzała płynie,
I ecie-pecie...
Że nie wiem, z kim się w barłogi położę,
Smutno mi, Boże!
Niemnie, domowa rzeko, gdzie twe wody,
W których bez gatek pławiłem się dziko,
W których Beata zwilżała jagody,
A Jarek sikał?
Że nie wie nikt, co może Międzymorze,
Że z Nowogrodzkiej krwawe biją zorze,
Że w Białowieży nie ma drzew już może,
Że piśmiennictwo już tylko na korze,
Że кирпича się proszą w Sejmie роже,
Że mnie chędożą, a nie ja chędożę,
Że z każdym dniem jest gorzej i gorzej,
Smutno, mi - o kurwa mać, jak mi smutno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz